-->

3/25/2020

Laser frakcyjny CO2

Kilka postów temu pisałam że postanowiłam rozjaśnić swoje przebarwienia i napisałam krótko o moich wrażeniach po peelingu TCA. Po tym właśnie peelingu w planach uzgodnionych z panią doktor było zrobienie lasera frakcyjnego CO2 (bez osocza) i o tym chciałam wam powiedzieć w tym poście.
 Miałam wykonywane dwa zabiegi laserem frakcyjnym.Przed zabiegami jak i o wiele wcześniej podczas konsultacji z doktorem,zostałam poinformowana o przeciwwskazaniach do zabiegu m.in.doustne branie retinolu(witamina A),ciąża,karmienie piersią,świeża opalenizna,nowotwory itd.,itp.Około 40 minut przed laserem zostałam zostałam znieczulona specjalną maścią,a potem pielęgniarka nałożyła mi zabezpieczająca przezroczystą folię na całą twarz,aby ją dobrze zabezpieczyć.

 Zabiegi wykonywałam w Estemedicus w Mińsku Mazowieckim,w którym atmosfera była przesympatyczna,pani pielęgniarka zadbała o to bym czuła się komfortowo i zabrała mnie do osobnego gabinetu,w którym siedziałam sobie sama,mogłam popijać sobie wodę i czytać gazetki.
  Po około pół godzinach już odczuwałam że znieczulenie zaczyna działać,mianowicie działało tak mocno że aż czułam smak swojej gorzkiej śliny(nie powiem było to dla mnie dziwne i zaskakujące o.O).Po kolejnych 15 minutach pielęgniarka prowadziła mnie do głównego gabinetu,gdzie pani doktor przystąpiła do wykonywania zabiegu laserem frakcyjnym.Przed zabiegiem,czułam stres powiązany z ekscytacją bo wkrótce stan mojej cery miał się poprawić,ale też nie wiedziałam jak ten zabieg się u mnie sprawdzi.Nie bałam się bólu,wiedziałam że nawet jeśli będzie bolało jak cholera to muszę to przetrwać.
  Ból okazał się być dosyć mocny,ale po wypalaniu twarzy przynajmniej nie było to dla mnie nowością.Ból dla mnie był najbardziej odczuwalny w strefie przy nosie i brodzie(nie wiem jak czoło bo robiłam tylko policzki).Jak najbardziej dałam rade to wytrzymać,chociaż już pod koniec było ciężko,mocno mnie piekło,miałam dość marzyłam żeby to już się skończyło.
  Dłużej siedziałam z maścią znieczulającą niż siedziałam na fotelu i miałam wykonywany zabieg.Całość trwała około 15 minut.Zleciało bardzo szybciutko.Po zaprzestaniu katowania mnie laserem twarz piekła mnie mało,kiedy po półtorej godziny byłam w domu,minimalnie to odczuwałam.Dostałam oczywiście zalecenie stosować maść regeneracyjną po zabiegach medycyny estetycznej Avene do smarowania twarzy co jakieś dwie godziny.
(dzień po zabiegu)
   Twarz po zabiegu mi osobiście przypomina wygląem podeszwe. Była zaczerwieniona,sztywna i cała chrapowata. Taka twarz nie wygląda estetycznie,nie da się tego ukryć pod makijażem,więc warto zostać w domu po zabiegu przynajmniej na jakiś tydzień.Mi po tygodniu skóra wróciła do normy.Efekty po laserze frakcyjnym widać po jakimś miesiącu,więc po zagojeniu już tylko czekałam na efekty...
CDN.💛







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz